środa, 28 sierpnia 2013

Dziękuję


Bóg posłał mnie na misje. 
Dziękuję Mu, za to że chciał mnie uczynić Swoim narzędziem.
Za najpiękniejsze rekolekcje w moim życiu.
Za wędrówkę górskim szlakiem, czasem trudną i kamienistą, ale pełną pięknych widoków.
Za to, że już nie jestem tą samą osobą, co rok temu.
Za to, że kształtował moje serce i szlifował mnie, niczym diament.
Za każdy moment spędzony w kaplicy, w radości, ale i we łzach.

Dziękuję za każdego człowieka, którego Bóg postawił na mojej drodze.
Dziękuję za Chandę, która stała się moją zambijską przyjaciółką.
Za Beatrice, która wprowadzała mnie w tamten świat.
Za Lucy, która na mój widok rzucała mi się na szyję.
Za dwuletnią Rebecę, która nie odstępowała mnie na krok i gdyby mogła, to by ze mną zamieszkała.
Za Kelvina, z którym mogłam grać w nogę.
Za Mandalenę, która pokazała mi, że być to więcej niż mieć.
Za Juliasa, który na widok moich warkoczyków, krzyczał: „no Anna”, bo podobały Mu się moje miękkie, naturalne włosy.
Za Mwambę, który w końcu uwierzył, że Jego imię jest piękne, bo nadał Mu je Bóg.
Za Charlsa, Mupulę, Pukę, Lorenza, za wszystkich razem i każdego z osobna.
Dziękuję za Amalię – świecką misjonarkę z Włoch, z którą miałam okazję pracować.
Dziękuję za Tomka – mojego misyjnego brata, który miał niejedną lekcję cierpliwości
ze mną.

Dziękuję za każdego i każdą z Was: ludzi w Polsce i na świecie.
Chcę też podziękować Wam: za to, że byliście ze mną przez ten rok.
Za Waszą modlitwę, której nie sposób było nie czuć, bo płynęła z każdego zakątka.
Za Waszą pomoc, w postaci paczek, które wysyłaliście.
Dziękuję mojej Wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym „Kanaan” z Gorzowa Wlkp.
Dzięki Wam, wiem czym jest wspólnota. Wasze modlitwy szturmowały niebo, a na Waszą pomoc zawsze mogłam liczyć. To tu mam prawdziwych przyjaciół.
Dziękuję również każdemu, kto nie został wymieniony z imienia, ale w jakikolwiek sposób włączył się w moją misję. Wiem, że jest Was wielu. 
Niech Bóg Wam stokrotnie wynagrodzi.

Mój pobyt w Zambii dobiegł końca, jednak moja misja się nie kończy.
Droga do świętości trwa przecież całe życie.

piątek, 16 sierpnia 2013

Iść dalej

Nie mogę w to uwierzyć, ale już prawie 11 miesięcy, odkąd postawiłam stopy
na Afrykańskiej Ziemi. Zafascynowana Afryką, która była dla mnie niczym szkiełka
w kalejdoskopie. Uczyłam się życia tutaj, jak dziecko, które stawia pierwsze kroki i uczy się mówić: „mama”.
Mama Afryka. Podobno wszyscy pochodzimy z Afryki. Podobno tu właśnie był raj.
Początkowo czułam się trochę niepewnie, ale szybko przeskoczyłam tę barierkę.
Afryka stała się moim domem, tutejsi ludzie moimi braćmi, a ja jedną z nich.

I oto teraz afrykański sen się kończy.
Za kilka dni, będę przemieszczać się przez ruchliwe ulice Warszawy.
I chyba trochę będę się czuła, jak w kosmosie. Trochę, jak Afrykańczyk pośród musungu.
Jednak Bóg posyła i trzeba iść dalej. Dokąd? Nieważne. Ważne, że za Nim.
Nawet, jeśli nie wszystko będzie proste, jak układanie klocków lego.
Nawet, jeśli będzie trochę nie z tego świata.

Wracam inna. Afryka mnie zmieniła.
Tutaj człowiek się zatrzymuje i zaczyna się zastanawiać.
Wolny od codziennego zabiegania i gonitwy myśli.
Wolny od pogoni za tym, co materialne, uczy się kochać.
Część mojego serca tu zostanie, resztę zabieram ze sobą.
W Polsce też są ludzie głodni miłości.