Wsiadam do wehikułu czasu. Około 10 obrotów kapsułą i jestem
na miejscu.
Rozglądam się i pierwsze co mi się rzuca w oczy, że wszystko
jest inne.
Spora część domów nie ma kanalizacji. Ludzie wodę przynoszą
ze studni: na głowach lub
w beczkach. Mijam dwie dziewczynki, które toczą ciężką
beczkę. Jedna z nich ociera pot z czoła. Daje znak drugiej: zamieńmy się
miejscami.
Toaleta to dodatkowy budynek z sedesem w stylu „dziura w
ziemi”. O spłuczce zapomnij!
Spłuczka jest tylko w toaletach w stylu „ekskluzywna dziura
w ziemi”.
Wiele dróg nie wie, co to asfalt, więc za każdym pojazdem
unoszą się tumany kurzu.
Po drogach spacerują sobie także zwierzęta, więc wyrażenie
„święte krowy” można traktować dosłownie.
Kultura sprawia, że czasami czuję się jak w Małej
Księżniczce czy w Domku na Prerii. Kobiety i dzieci w stosunku do starszych
dygają przy powitaniu.
A także zwracają się per Madam, Sir. Osiemnasto czy
Dziewiętnastowieczna brytyjska grzeczność. Podoba mi się to.
Niestety jest druga strona tego medalu: wychowanie też jest
z tamtego okresu, często za pomocą linijki czy witki wierzbowej. Z tym nie mogę
się zgodzić.
Nie tego uczył mnie Janek Bosko. Wolę jego system, w którym dzieci
wychowuje się łagodnością i miłością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz