Wyobraź sobie, że jesteś w dołku. Jeszcze jakiś czas temu,
tyle rzeczy cieszyło, a teraz?
Szara codzienność. Gdyby chociaż wziąć kredki czy farby i
nadać jej trochę kolorów.
Tyle dobrych chęci spełzło na niczym. A poza tym, kiedy ostatnio
usłyszałeś „dziękuję”?
Tyle robisz, a to i tak na nic.
Myślę, że każdy z nas czasem tak ma.
Skupia się na tym, co trudne, zamiast na Tym, który każdego
dnia obdarowuje nas swoimi cudami. I nie ma znaczenia czy jesteś w Polsce czy w Afryce. A może
w zupełnie innym miejscu świata.
Czasami przychodzą chmury i wszędzie są takie same: burzowe.
Czasami przychodzą chmury i wszędzie są takie same: burzowe.
Nad Piotrem też wiszą chmury. Wyglądają, jakby miały zaraz
spaść mu na głowę.
Jezioro wzburzone jak kipiące mleko, fale ogromne jak ściana
wodospadu.
Piotr płynie, wraz z innymi uczniami, nie widząc drugiego
brzegu.
Nagle patrzy: Jezus idzie. I to na dodatek po wodzie. Nie
zanurza się, On kroczy
po jeziorze. Czy to aby na pewno Jezus? A może coś mi się wydaje?
po jeziorze. Czy to aby na pewno Jezus? A może coś mi się wydaje?
-
Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie
-
Przyjdź!
Piotr zdobywa się na odwagę. Wystawia jedną nogę, potem
drugą. Idzie. Ale… przecież
to niemożliwe! Te fale takie wielkie. Zaczyna tonąć…
Na jedną chwilę stracił z oczu Jezusa.
to niemożliwe! Te fale takie wielkie. Zaczyna tonąć…
Na jedną chwilę stracił z oczu Jezusa.
-
Panie ratuj!
-
Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?
Dlaczego patrzysz na trudności, zamiast na cuda, które Ci
daję?
To, że idziesz po wodzie, już jest cudem.
Panie: to prawda. Tak często zapominam o wdzięczności.
A cudem jest uśmiech Juni,; moi mali przyjaciele, poznani po
drodze, którzy na mój widok krzyczą: „Hi Anna” i przychodzą się przywitać;
Beatrice, Lucy, Agi i Mandalena, które zaraz
po przekroczeniu bramy oratorium, pytają o mnie i chcą rysować; John, który na zajęciach
ze mną jest grzeczny, mimo że rozrabianie ma we krwi; ptak, który zagląda mi do okna.
po przekroczeniu bramy oratorium, pytają o mnie i chcą rysować; John, który na zajęciach
ze mną jest grzeczny, mimo że rozrabianie ma we krwi; ptak, który zagląda mi do okna.
Codzienność, przeżywana z Tobą, nie potrzebuje zmieniać kolorów.
To Ty jesteś najlepszym Malarzem. Ty jesteś najlepszym
Artystą mojego życia.
Czasem musisz włożyć mnie pod dłuto swojej Miłości, by
ociosać to, co niepotrzebne.
Innym razem wymalowujesz uśmiech na mojej twarzy.
Słońce przegania chmury. W Twoich okularach widzę wszystko
wyraźniej.
Aniu,
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i modlę się za Ciebie.
Cieszę się,że jesteś tam i robisz to o czym marzyłaś. Przyznam się,że nie doceniłam Ciebie i nie wierzyłam, że się nadajesz na misje. Przepraszam Cię za to!Niech Pan Cię błogosławi i wspomaga tam!Jesteś Wielka!
Ania Petryńska