11.05.2013
Dziś w planie jest ognisko. Wychodzę na teren oratorium,
gdzie od piątku wieczorem trwają rekolekcje dla młodzieży. Podchodzę do Alexia,
który właśnie idzie rozpalić ogień.
„Mogę Ci pomóc. Byłam harcerką” – chwalę się. „O ja też
byłem harcerzem” – radośnie odpowiada Alexio. Zmierzamy w kierunku planowanego
ogniska.
Wyobrażam sobie mały stosik,
ułożony z gałęzi, który rozpalimy trochę nie po harcersku, przy pomocy nie
tylko zapałek i igliwia, ale papieru, który trzyma w ręce kleryk.
Gdy dochodzimy na miejsce brak mi
słów z wrażenia.
Przede mną wyrasta ogromna
konstrukcja, złożona z gałęzi, większych ode mnie.
To jest dopiero ognisko. Alexio
wrzuca papier i zapałki w większe otwory i po chwili ogień płonie. Ja zaś czuję
się, jak w lesie podczas pożaru. Mam wątpliwości, czy to bezpieczne. Dookoła
spadają iskry, a trawa nieopodal płonie. Na szczęście nie wychodzi za daleko,
poza utworzoną delikatną ścieżkę.
poza utworzoną delikatną ścieżkę.
Okazuje się, że wszystko jest pod
kontrolą. Alexio przy pomocy gałęzi, gasi trawę,
która zapaliła się nieposłusznie.
która zapaliła się nieposłusznie.
Po chwili schodzi się młodzież. Zaczynamy od zabawy, w której na literę "b" należy zmienić pozycję: wstać lub usiąść. Śpiewamy piosenkę o króliczku. Śmiechu przy tym, co nie miara. Zwłaszcza, że co chwilę ktoś się myli.
Kolejna zabawa ma słowa: „tumba
tytumba tumba tatała. Łemba łemba łe. Łemba łemba ła”. Polega na tym, że
udajemy uderzanie w bęben. Najpierw mały, potem coraz większy. Trochę ruchu i śpiewu zmieszanego
razem.
Potem czas na scenki: coś w stylu
kabaretu. I tym akcentem zaczynają się tańce, coś czego nie może zabraknąć u
Zambijczyków. Taniec rusza wkoło ogniska przy dźwięku bębnów. Ciekawie to
wygląda. Dorywam się na chwilę do jednego bębna i uderzam kilka bitów.
Pieśni przechodzą kolejno przez
wszystkie wersje Amalubo czyli Gloria.
Ognisko dogasa, ale na jego tle cienie, wciąż poruszają się w rytm tam
tamów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz