3.05.2013
W Zambii dzień, jak co dzień.
Public holiday był 2 dni temu z okazji Święta Józefa Robotnika. Dziś jest
zwykły dzień. Tym bardziej doceniam, że mamy możliwość uczestnictwa we Mszy Św. z Uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.
Angielsko – polska Msza, bez
polskiego Mszału, z czytaniami z ipada.
Biorę gitarę i przygotowuję
pieśni po polsku. Radość i wzruszenie ściska moje serce.
Tu w Zambii polska Msza zawsze
jest dla mnie wydarzeniem. Polskie pieśni również.
Od kilku dni chodzi za mną pieśń:
„Mario Matko polskiej ziemi”.
Dołączam ją również do
repertuaru.
Utwory, które są śpiewane tutaj
mają swoją głębię. Na English Mass po angielsku, na innych Mszach w bemba.
Jednak nic tak nie trafia do Polaka, jak język polski. Język, który dla tutejszych
ludzi, jest bardzo trudny.
Kocham Afrykę. Kocham Zambię.
Wrosłam w tutejszą kulturę, jednak to Polska mnie wychowała. Do Polaka trafia
najbardziej to, co polskie.
Jem nshimę, ale najbardziej
smakuje mi bigos i pierogi ruskie.
Śpiewam po angielsku, ale do Boga
zbliża najbardziej to, co polskie.
Tańczę do tutejszych rytmów, ale
polski sposób tańca wciąż mi nieobcy.
Na ścianie wisi flaga Zambii, ale
zaraz nad nią szalik z napisem Polska.
Połączenie dwóch światów, dwóch
kultur.
Oddałam serce dla Afryki, ale
wciąż pozostanę Polką, bo tam jest moja Ojczyzna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz