niedziela, 21 kwietnia 2013

Pociąg do kraju miętą pachnącego


5.04.2013



Pakuję plecak, ledwo co go dopinając. Na najbliższe 3 tygodnie opuszczam Kabwe. Wakacje czas zacząć. Kierunek: Tanzania – Zanzibar.
Wcześniej jednak udajemy się do Kapiri Mposhi, skąd zabiera nas pociąg.

Stawiamy się na dworcu ok. godz. 14.30. Godzinę później otwierają się bramki a pociąg na nas już czeka. Wchodzimy do przedziału, który na kolejne 2 dni stanie się naszym domem.

Patrzę i oczom nie wierzę. Pod względem pociągów Polacy są daleko w tyle. 4 piętrowe łóżka. Dla każdego pasażera: prześcieradło, poduszka i koc. Kierownik pociągu przychodzi nas przywitać i życzyć nam przyjemnej podróży. Przynosi każdemu butelkę wody mineralnej. Co jakiś czas przychodzi pani, zamieść przedział i wyczyścić podłogę mopem.
Rozumiem, że jedziemy pierwszą klasą, ale ta pierwsza klasa kosztuje nas za 2 dni podróży, niewiele więcej, niż w Polsce druga klasa za 1 dzień.

Komu by się chciało 2 dni jechać pociągiem? Nam się chce. I wcale mi nie szkoda tego czasu. Gramy w gry, czytamy książki i następnego dnia ok. południa przekraczamy granice Tanzanii. Wita nas wszędzie unoszący się zapach mięty i przepiękne góry.

W czwartek przejeżdżamy przez park narodowy. Czworo muzungu wlepionych w okna pociągu, wypatrujących afrykańskich zwierząt – to musi być zabawny widok.
Nasza ciekawość zostaje nagrodzona. Widzę małpy, antylopy i słonie. Najbardziej podobają mi się 2 małe słoniki, których mój aparat nie jest w stanie ująć. Ujmują za to moje serce.
Wszystko to sprawia, że zaczynam śpiewać Bogu pieśni pochwalne. I znów ten zapach mięty…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz