wtorek, 25 września 2012

Michael Jordan oratorium


Dawno nie grałam w koszykówkę. Ostatni raz chyba na studiach, tak rekreacyjnie.
A wcześniej w liceum i podstawówce, czyli dawno temu. Czy ja jeszcze pamiętam coś z tej gry? Na szczęście mam dobrego trenera. To Michael Jordan oratorium, którym jest Brian.
Pokazuje mi jak trzymać piłkę. Wiedzieliście, że piłkę do koszykówki, trzyma się w zasadzie jedna ręką? Trzy palce należy przyłożyć mocniej. Dwa pozostałe pomagają. A druga ręka tylko podtrzymuje piłkę. Ja wcześniej tego nie wiedziałam. Dobrze, że Brian cierpliwie tłumaczy mi technikę gry. Chwali, gdy uda mi się wrzucić do kosza i dopinguje, gdy było blisko. Potem rozgrywamy mecz: Aleksio i Tomek kontra Brian i ja. Idziemy łeb w łeb.
Gra jest naprawdę na poziomie. Nie jest łatwo, bo nie jestem przyzwyczajona do gry
w upale, ale cieszę się z tego meczu. Cieszę się, że mogę dotrzymać słowa, bo już w sobotę obiecaliśmy to Brianowi.

W międzyczasie odwiedza nas Biskup Clement Mulenga. Idziemy się przywitać.
Przyjmuje nas bardzo ciepło i serdecznie. W prezencie od Biskupa nasza placówka otrzymuje kozę.

Wieczorem młodzież z oratorium przychodzi na modlitwę. Po modlitwie Ksiądz Mariusz mówi słówko na Dobranoc. Mówi o tym, żeby podążać za Jezusem. Że On pomoże nam stać się naprawdę dobrymi, ale że to bycie Apostołem może nas coś kosztować.
Na zakończenie jedna z dziewczyn rozdaje cukierki o wyśmienitym smaku kakao.

Odprowadzamy młodzież do bramy. Dla mnie jednak dzień się jeszcze nie kończy.
Idziemy z Tomkiem do kaplicy, na modlitwę za naszą misję. A potem przeglądam obrazki
i angielskie słówka, dorysowuję i dopisuję te, których brakuje a w tle leci angielska piosenka o alfabecie. Chcę się dobrze przygotować do pierwszego dnia pracy 
w Makululu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz