czwartek, 20 września 2012

Zambijska niespodzianka

18.09.2012

Kilka minut po godzinie 4 rano. Zazwyczaj ludzie śpią o tej porze. Ale nie my. Nie tym razem. Na lotnisku Okęcie mimo, że zebrała się grupa ludzi, panuje względny spokój. Nawet jestem zdziwiona, bo z różnych źródeł wiem, że podróże często odbywają się z przygodami.  Wyróżniamy się. Nie tylko dlatego, że lecimy do Zambii. Grupa misyjna Moniki przygotowała nam na lotnisku pożegnanie. Dwa plakaty i gwizdki nie mogą ujść uwadze ludzi. Nadanie bagaży, odprawa i z kilkunastu minutowym opóźnieniem ok. godz. 6.30 ruszamy na naszą misję. Pierwszy etap Warszawa – Amsterdam, potem kilka godzin czekania w Amsterdamie i ciąg dalszy lotu: Amsterdam – Lusaka.
Pierwszy w moim życiu lot samolotem uważam za zaliczony.
Dolatujemy do Lusaki. Niesamowite uczucie znaleźć się w Zambii.
Szczęście i radość, że oto zaczyna się moja misja. Udajemy się na nocleg a tam czeka na mnie zambijska niespodzianka. Afryka wita mnie ciepło
i swojsko. Otóż na mojej zasłonce prysznicowej siedzi sobie pająk. Początkowo łudzę się jeszcze, że nie będzie się ruszał. Ale on ani o tym myśli. Wystrzelam więc jak z procy spod prysznica i zaczynam działać. Tym razem potrzebuję użyć wyższej siły męskiej. Jednak mam nadzieję, że następnym razem będę wiedziała, jak pozbywać się „niechcianych gości”. Pozdrawiam ciepło i po zambijsku.

1 komentarz:

  1. Cieszymy się, że szczęśliwie dojechałaś(doleciałaś ;D) Aniu! :D
    Ach, ten pająk! Zaiste swojskie powitanie. ;)
    Dobrze, że masz tam swoich obrońców! ;D
    Pozdrawiamy! :* :D
    T&J

    OdpowiedzUsuń