czwartek, 20 września 2012

Serce w walizce


12.09.2012

Godzina 17:55. Kantor wymiany walut. Za chwilę zamykają. Uff!!! Zdążyłam!
- Dzień Dobry! Poproszę dolary, tylko muszą być w jak największych nominałach
i wyprodukowane po 1996 roku. Wcześniejszych nie przyjmują – wysapuję na jednym tchu.
- Nie ma – sprzedawca nie przestaje się uśmiechać – Tośmy się nagadali. Będą jutro.
Przekonuję się, że walizki nie są z gumy. Bo zapakować się na rok to nie lada wyzwanie.
Ale zaraz zaraz… Czy ja się nie zapędziłam? Znowu chcę mieć wszystko pod kontrolą.
A przecież to nie tak. To wszystko owszem trzeba załatwić, ale to nie najważniejsze.
Zatrzymuję się. Nareszcie! Jadę na misje. Tam, gdzie nie ma zegarków, za to ludzie mają czas. Czas na to, co najważniejsze: spotkanie z drugim człowiekiem, uśmiech, zwyczajną prostą miłość.

2 komentarze:

  1. No właśnie, zwyczajną prostą miłość. Bez ale i jeśli :) - powodzenia Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiamy i całujemy - Mama i Tata!

    OdpowiedzUsuń