poniedziałek, 13 maja 2013

Wielki ogień


11.05.2013



Dziś w planie jest ognisko. Wychodzę na teren oratorium, gdzie od piątku wieczorem trwają rekolekcje dla młodzieży. Podchodzę do Alexia, który właśnie idzie rozpalić ogień.
„Mogę Ci pomóc. Byłam harcerką” – chwalę się. „O ja też byłem harcerzem” – radośnie odpowiada Alexio. Zmierzamy w kierunku planowanego ogniska.

Wyobrażam sobie mały stosik, ułożony z gałęzi, który rozpalimy trochę nie po harcersku, przy pomocy nie tylko zapałek i igliwia, ale papieru, który trzyma w ręce kleryk.
Gdy dochodzimy na miejsce brak mi słów z wrażenia.
Przede mną wyrasta ogromna konstrukcja, złożona z gałęzi, większych ode mnie.
To jest dopiero ognisko. Alexio wrzuca papier i zapałki w większe otwory i po chwili ogień płonie. Ja zaś czuję się, jak w lesie podczas pożaru. Mam wątpliwości, czy to bezpieczne. Dookoła spadają iskry, a trawa nieopodal płonie. Na szczęście nie wychodzi za daleko,
poza utworzoną delikatną ścieżkę.
Okazuje się, że wszystko jest pod kontrolą. Alexio przy pomocy gałęzi, gasi trawę,
która zapaliła się nieposłusznie. 

Po chwili schodzi się młodzież. Zaczynamy od zabawy, w której na literę "b" należy zmienić pozycję: wstać lub usiąść. Śpiewamy piosenkę o króliczku. Śmiechu przy tym, co nie miara. Zwłaszcza, że co chwilę ktoś się myli.
Kolejna zabawa ma słowa: „tumba tytumba tumba tatała. Łemba łemba łe. Łemba łemba ła”. Polega na tym, że udajemy uderzanie w bęben. Najpierw mały, potem coraz większy. Trochę ruchu i śpiewu zmieszanego razem.
Potem czas na scenki: coś w stylu kabaretu. I tym akcentem zaczynają się tańce, coś czego nie może zabraknąć u Zambijczyków. Taniec rusza wkoło ogniska przy dźwięku bębnów. Ciekawie to wygląda. Dorywam się na chwilę do jednego bębna i uderzam kilka bitów.
Pieśni przechodzą kolejno przez wszystkie wersje Amalubo czyli Gloria.
Ognisko dogasa, ale na jego tle cienie, wciąż poruszają się w rytm tam tamów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz