środa, 12 czerwca 2013

Zechciej chodzić w moich butach


Co zrobić, żeby otworzyć się na drugiego człowieka? Spróbować go zrozumieć.
Wejść w jego sytuację. To tak, jakby założyć czyjeś buty i spróbować w nich chodzić.
Dzisiaj się na to decyduję. Wyruszam w drogę powrotną z Makululu. Wsiadam na rower. Przejeżdżam kilka metrów i zaczynają biec za mną dzieci. Zatrzymuję się.
Schodzę z roweru, decydując się na spacer z nimi. Pod szkołą dołącza do nas grupka uczniów.

Zadziwiające, że dopiero kiedy idę z nimi, zauważam co się dzieje dookoła.
Widzę dzieci grające w piłkę, zrobioną z plastikowych reklamówek i chitengi.
Niejedna grupa ma taką. Co jakiś czas, któraś z piłek prawie wpada pod nasze nogi.
Tutaj taka piłka to standard. 



Afrykańskie dzieci są kreatywne. Często rodziców nie stać na zabawki, więc ich pociechy tworzą je sobie same. Chitenga i platikowa reklamówka, to najtańsze materiały.
Jeśli chcesz mieć samochód, wystarczy kawałek drutu. W połączeniu z wyobraźnią
i odrobiną pracy, można z niego stworzyć np.„big tracka”, którego prowadzi na kijku jeden
z chłopców. 
Mniej zdolne dzieci nabijają plastikowe butelki na kijki i to im służy za autko.



 Po drodze dołączają do nas kolejni uczniowie, wracający ze szkoły.
 „How are you”? – krzyczą. I mimo, że im odpowiadam, powtarzają pytanie.
Chcą być zauważeni. Śpiewamy wspólnie piosenkę:
-         How are you today?
-         Fine
-         Mulishiani lelo?
-         Bwino
-         Jak się macie dziś?
-         Dobrze
Po raz pierwszy śpiewają po polsku. Idziemy już dość długi czas. Makululu to największa dzielnica w Zambii. Ja zwykle mam do przejechania 6 km. Te dzieci mieszkają wcale
nie blisko szkoły. Taką drogę przemierzają codziennie, na piechotę.
Mijamy mieszkańców. Uśmiecham się do nich i macham na powitanie. Oni przyglądają mi się ciekawie. Interesujące zjawisko: by ktoś schodził z roweru i spacerował sobie: ot tak po prostu.
Przy jednym ze sklepików, na stole z desek, okoliczny band, złożony z dwóch chłopców, wykonuje piosenkę specjalnie dla mnie.
Mija mnie jakiś mężczyzna:
-         How are you white lady?
To lepsze, niż musungu. Wprawdzie mentalnie, w dużej mierze, już jestem czarna, jednak biała skóra wciąż zdradza mnie, że nie jestem stąd.

Decyduję się chodzić w ich butach i mimo, że bolą mnie nogi, nie żałuję tego pomysłu.
„Czas poświęcony drugiemu człowiekowi, nigdy nie jest czasem straconym”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz